W czasie mojej nieobecności, pod koniec kwietnia, była rewizja w domu rodziców. Głównym łupem policjantów, nazywanych także czasem rewizjonistami, były rysunki mojego brata Marka i jego opaska ze straży strajku studenckiego. 9 maja wezwano mnie do Pałacu Mostowskich, gdzie prokurator przedstawił mi zarzut organizowania na terenie uczelni warszawskich zgromadzeń mających na celu przestępstwo. Powiedziałem, że do winy się nie przyznaję i nie rozumiem zarzutu, bo nie podano ani jakie dokładnie miałyby to być zgromadzenia, ani jakie przestępstwo miałoby być ich celem.
[...] z Pałacu Mostowskich, gdzie spędziłem regulaminowe dwie doby, przewieziono mnie do więzienia na Rakowieckiej, które z zewnątrz znałem od dzieciństwa, z czasów gdy nie można było nawet chodzić po Rakowieckiej pod murem, chodziło się po stronie Sztabu Generalnego i SGH, a chodnik przy więzieniu odgradzały szlabany i zasieki.
Warszawa, 9 maja
Jakub Karpiński, Taternictwo nizinne, Warszawa 1988.
Przyczynę odmowy składania wyjaśnień [Jakub] Karpiński uzasadnia — że każdy temat z oficerem śledczym jest dla niego niekorzystny z uwagi tej, że musi mówić o ludziach, a następnie o faktach. [...]
Jest uprzedzony do ludzi, którzy wyjaśniają i przyznają się, wyraża się o nich, że są współpracownikami MSW. W swoich rozmowach wychwala Michnika, a ujemnie natomiast wyraża się o Szlajferze. Nie wierzy, aby doszło do rozprawy sądowej.
Do końca trwającego śledztwa nie odpowie na żadne pytanie śledczemu i, jak dotychczas, odpowiedź będzie ta sama: „Pragnę korzystać z przysługującej mi odmowy składania wyjaśnień”. Nie odpowie nawet na pytania, które dla niego nie posiadałyby znaczenia. Tak postanowił.
9 czerwca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Po powrocie z przedpołudniowego przesłuchania [Jakub] Karpiński zwrócił się do mnie, że on też był na przesłuchaniu, a raczej na półtoragodzinnym monologu oficera śledczego, gdyż konsekwentnie realizuje swoje postanowienie nieodpowiadania na pytania. Powiedział również, że parokrotnie zwrócono mu uwagę na jego uśmieszki, jakie wywoływały na jego twarzy wywody oficera śledczego, iż nie ma się z czego śmiać, ponieważ sprawa jest bardzo poważna. [...]
Poza tym bez przerwy prawie siedzi nad książkami, zajmując się przede wszystkim nauką hiszpańskiego, wykorzystując każdą wolną chwilę. Tak, jak to wczoraj podałem w poprzedniej notatce, znać po nim duże przygnębienie.
17 lipca
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Po wczorajszym przesłuchaniu [Jan Krzysztof] Kelus wrócił przekonany, że [Jakub] Karpiński składa wyjaśnienia. Argumentacja oficera była bardzo przekonywająca. [...] Jak powiedział Kelus, zna bardzo dobrze mentalność Karpińskiego i relacja oficera jest absolutnie zgodna z tym, jak Karpiński mógł się w takiej sytuacji zachować. Kelus będąc przekonany, że Karpiński składa wyjaśnienia, powiedział, iż obecnie odpadają wszystkie jego problemy związane ze składaniem przez niego wyjaśnień. Oficer przesłuchujący Kelusa zapowiedział mu udzielenie jeszcze dalszych informacji. Kelus czeka na nie, bo one mają rozwiać i tak już minimalne wątpliwości.
[...] Kelus bardzo mocno przeżywa obecne stadia sprawy. Wczorajszą noc spędził na rozmyślaniach i dziś rano był półprzytomny, zasypiał przy czytaniu książki, którą wziął do ręki raczej dla pretekstu. Kelus tak bardzo przeżywa uzyskane wiadomości, że nawet nie czyta prasy, w tym i doniesień z Czechosłowacji, a tak bardzo pasjonował się tym zagadnieniem. Jego stan psychiczny wskazuje na to, że jest bliski załamania.
1 października
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
[Jan Krzysztof Kelus] zaczyna nawet mieć wątpliwości, czy w dotychczasowych wyjaśnieniach nie powiedział za dużo. W szczególności odnosi się to do wyjaśnień związanych z osobą Jakuba Karpińskiego. [Kelus] boi się, iż Karpiński mógł nie złożyć tych wyjaśnień, o czym go przekonywał przesłuchujący i w efekcie może mieć do niego duże pretensje. A na Karpińskim bardzo mu zależy. Wspominając o Karpińskim powiedział, że jest to osoba najpoważniej zaangażowana, która najwięcej zrobiła. Karpiński jednak był bardzo ostrożny i sam kontaktował się z niewielką ilością osób.
13 stycznia
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Jakub Karpiński przed Wysokim Sądem, tak jak w śledztwie, skorzystał z zagwarantowanego mu w obowiązujących przepisach prawa nieskładania wyjaśnień, skorzystał z przysługujących mu w naszym państwie swobód obywatelskich. Ograniczył się do pseudowywodu na tematy dotyczące zasadności kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego mu w akcie oskarżenia. Pozwolił sobie na nietakt użycia inwektywy przed Wysokim Sądem, chcąc w ten sposób zastąpić rzeczową analizę niepodważalnych faktów swej przestępczej działalności opisanej przed Sądem przez współoskarżonych Szymborskiego i Szpakowską oraz świadków Kelusa i Sikorską.
19 lutego
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.
Wysoki Sądzie, zgodnie z tym, co mówił tu przede mną Maciej Kozłowski, ja w działalności nikogo z oskarżonych nie mogę się dopatrzeć celu działania na szkodę państwa polskiego. Poza tym sądzę, że nie ma specjalnej potrzeby dodawania czegokolwiek do tego, co mówiłem ustosunkowując się do zarzutu i do tego, co mówił pan mecenas Stanisław Szczuka. Ja, Wysoki Sądzie, proszę o uniewinnienie nie tylko dla siebie, dla wszystkich oskarżonych.
21 lutego
Bartosz Kaliski, Przerzut od Giedroycia, „Karta” nr 40, 2004.